Co jakiś czas gdy mam trochę czasu dla siebie biorę długi prysznic, sauna, na włosy idzie odżywka, tak samo na twarz i dekolt. Często kupuję maseczki w saszetkach, za każdym razem inną. Skórę mam wrażliwą więc zwracam uwagę by kosmetyk pochodził od sprawdzonej przeze mnie firmy.
AA do takich firm należy. Co prawda przestałam użyć ich balsamów i kremów bo mnie rozczarowała ich jakość. Ale maseczka... postanowiłam zaryzykować. Wypluskałam się, wyprażyłam i na koniec ciach maseczka. Ładnie pachniała, miała przyjemną gęstą konsystencję. Nałożyłam na twarz i szyję. Poczułam delikatne szczypanie, ale momentalnie minęło. Umyłam ręce. I tu nie zwróciłam uwagi, na pewną rzecz.
Zdjęcie słabe bo trzęsły mi się ręce od śmiechu |
Na przepisie wyraźnie napisane było, żeby po 15 minutach nadmiar zetrzeć wacikiem. No problem. Po 15 minutach poczłapałam do łazienki. Sięgnęłam po waciki i zaczęłam ścierać nadmiar maseczki z twarzy, szyi i dekoltu. Niestety w przepisie nie napisano, że waciki powinny być wycięte z papieru ściernego grubodziarnistego. Maseczka jest nie do usunięcia ze skóry! Marze się, ślizga, ale nie ma sposobu by zwykłym płatkiem kosmetycznym ją usunąć.
Na oporne kosmetyki mam emulsje micelarną, która radzi sobie z nawet najbardziej opornymi kosmetykami, a przy czym nie uczula mnie. Niestety emulsja polegał w starciu z maseczką. maseczka przywarła na amen. stałam przed lustrem i śmiałam się gadając do siebie, że do końca życia już zostanę z tą maziają na twarzy. Widziałam przyklejone pasma włosów, utaplane w różowej paciai. Rano obudzę się, podniosę się z łóżka z poduszką przyklejoną do twarzy. Bo skoro tak przywarła ta glutoplazma do skóry, to co to taka poduszka.
Byłam gotowa napisać do NASA czy innych wysoko specjalizowanych ośrodków, że oto jest substancja genialna wprost w swej przywieralności. Ceramiczne klocki chroniące kadłub wahadłowca już nigdy nie odpadną o ile przyklei się je tą maseczką do kadłuba.
Oto nie muszę już inwestować w kołki rozporowe. Wystarczy niewielki kleks emulsji i najcięższa pólka na książki jest zamocowana do ściany na wieki wieków.
Dlaczego nie tknęło mnie przy myciu rąk, że sie jakoś ciężko zmywa to ustrojstwo?
Same efekty maseczki przyjemne. Skóra nawilżona, odżywiona. Zero podrażnień, alergii czy nieprzyjemnych efektów. Niestety na skórze zostaje tłusty film, którego nie sposób usunąc z racji nieusuwalnych właściwości maseczki.
Udało mi się maseczkę usunąć dopiero po kilkukrotnym myciu twarzy wodą z mydłem. Może gdyby uzyć szczotki lub pumeksu to poszłoby szybciej. Jakoś jednak nie chciałam ryzykować.
Podsumowując, jeśli chcesz odżywić i nawilżyć skórę wrażliwą, to maseczka jest fantastyczna. ładnie pachnie, dobrze się rozprowadza. Rozświetla cerę i dla skóry suchej na pewno się doskonale sprawdzi. jednak o ile maseczka jest na 15 minut, to należy przewidzieć pól godziny na liczne próby usunięcia mazidła z twarzy.