wtorek, 18 grudnia 2012

Procedury mBanku

Nazwa: Procedury mBanku
Producent: mBank Bankowości Detaliczna BRE Bank SA
Cena: chwilowo nie dotyczy
Używany od: 2005 r.
Ocena: 2/3




Korzystam z usług mBanku do wielu lat i o ile na początku byłam zadowolona z produktów, cenników i obsługi to z czasem tego zadowolenia jest coraz mniej. Sądzę, że jeszcze nie raz napisze tu o mBanku, do czasu aż miarka się przebierze i zmienię bank, z którego usług korzystam na co dzień.

Przez ostatnie trzy lata ubezpieczam mieszkanie (kredyt hipoteczny w mBanku) we własnym zakresie i dostarczam polisę do banku, gdzie pracownicy robią z niej kopie. Przez te wszystkie lata cesja była wpisana na polisie i nie było do tego zastrzeżeń. W tym roku okazało się to problemem o czym dowiedziałam się gdy zerknęłam na konto a tam pobrano pieniądze na ubezpieczenie nieruchomości. I tu się poirytowałam o czym powiedziałam na infolinii konsultantowi, którego to tak na prawde nic nie obchodzi. Z czego wynikła moja irytacja?

Dzwoniłam do banku miesiąc temu informując że ubezpieczam się we własnym zakresie. Konsultantka powiedziała, że w tej sytuacji wyłącza funkcję ubezpieczeń banku i żebym tylko dostarczyła kopię polisy. Tego samego dnia dostarczyłam kopie polisy odo Centrum Finansowego mBanku. Tam pracownik zrobił kopię z polisy, przybił pieczątkę na mojej polisie, że wpłynęło. Cudownie. Sądziłam że problem mamy z głowy. Jednak nikt, ani konsultantka na infolinii ani tłuk w Centrum Finansowym, nie wspomnieli, że muszę podpisać umowę cesji bo jakiś czas temu zmieniły się przepisy. Co więcej, dzisiaj konsultant nie był w stanie powiedzieć kiedy się te przepisy zmieniły i dlaczego w zeszłym roku jak i latach poprzednich nikt nie wymagał ode mnie żadnej umowy cesji.
Zastanawiam się czy pracownicy Centrum Finansowego są tak ograniczeni, że potrafią tylko tępo wykonać ksero dokumentów. Czy tak trudno jest zerknąć i wspomnieć chociaż o tym, że jest wymagany jakiś dodatkowy dokument?

I tu jest róznica między obecną obsługą mBanku, a obsługa sprzed kilku lat. Kiedyś trafiałam na ludzi którzy myśleli, pomagali klientowi, przypominali, zwracali uwagę na różne niuanse. Było to miłe i czuło się szacunek do klienta. A teraz mam wrażenie jakby pracownicy banków tylko szukali okazji do skubnięcia klienta. Na druczku, na ubezpieczeniu, na prowizji...

Takie podejście do klienta nie tylko nie budzi zaufania, budzi sprzeciw i bunt. O ile do niedawna nie chodziło mi to po głowie, to dziś zaczęłam snuć rozważania nad zmianą banku. Pewnie nie będzie wcale lepiej, ale może chociaż przez pierwsze kilka miesięcy ktoś o mnie zadba.

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Przedłużanie rzęs - JB Lashes

Nazwa: Przedłużanie rzęs metodą 1:1 na produktach JB Lashes
Producent: JB Lashes + certyfikowana stylistka
Cena: pierwsza aplikacja 300 PLN + uzupełnienie co 2 tygodnie 80-100 PLN
Używany od: luty 2012
Ocena: 3/3

Przedłużałam rzęsy przez kilkanaście miesięcy. Zrezygnowałam z tego zabiegu dwa tygodnie temu.
Efekt przedłużania metodą 1:1 u dobrej stylistki jest niesamowity. Zapomniałam czym jest rozmazany tusz, nawet w upał i w trakcie treningu wyglądałam świetnie. Spojrzenie było hipnotyzujące, szczególnie mężczyzn. W kobietach budziło zazdrość w szczególności gdy na rzęsy padły promienie słońca lub oświetlenia halogenowego gdyż niektóre z rzęs były fioletowe i w takim świetle dopiero stawały się widoczne. Fiolety pięknie podkreślały zieleń mojej tęczówki. Na twarzy pojawiał mi się uśmiech za każdym razem gdy widziałam jak ludzie patrzą zafascynowani fioletem na moich rzęsach.

Jestem wdzięczna koleżance, że poleciła mi sprawdzoną stylistkę rzęs.  Umówiłam się na spotkanie. Dziewczyna bardzo chętnie i wyczerpująco odpowiadała na moje pytania. Wzbudziła zaufanie co dla mnie jest niezwykle istotne.

Jak przebiega aplikacja? Bardzo przyjemnie.

Stylistka u której byłam zaczyna spotkanie od wywiadu na temat uczuleń klientki, oczekiwań wobec efektu jaki klientka chciałaby uzyskać. Stylistka zrobiła też zdjęcie rzęs przy otwartych oczach i oczach zamkniętych.

Następnie czas na test alergiczny. Stylistka na jednym oku przykleiła kilka rzęs na normalny klej, na drugim oku przykleiła kilka rzęs na klej dla alergików. Jest to klej nieco słabszy. I na tym kończy się pierwsze spotkanie, zwykle bezpłatne. Trwało to około godziny. Umówiłyśmy się tez wstępnie na pełną aplikację za tydzień o ile nie wystąpi reakcja alergiczna.

Następnego dnia stylistka przysłała mi smsa z pytaniem czy wszystko ok, czy nie ma podrażnień, czy nie swędzi itd. U mnie było wszystko ok i po tygodniu spotkałysmy się na aplikację.

Aplikacja to nic innego jak około 2-2,5 godziny leżenia na stole jak do masażu z zamkniętymi oczami. Stylistka zapytała czy życzę sobie poduszkę pod kolana (zmniejsza ból pleców przy długim leżeniu na wznak) i czy przykryć mnie kocem. Nie należy otwierać oczu w trakcie aplikacji. I tak człowiek sobie leży, toczy się miła rozmowa, a stylistka przykleja rzęsy sztuczne do naturalnych. Aby nie było wpadki z przyklejeniem rzęsy do rzęs dolnej powieki stylistka przykleja płatki lateksowe które sa przyjemnie wilgotne i chłodne.

Samo przyklejanie rzęs jest całkowicie bezbolesne. Dla mnie każda aplikacja to chwila relaksu i możliwość poleżenia w ciszy i spokoju :) te chwile były tak relaksujące, że zdarzało mi się też zasnąć :)

Po aplikacji stylistka zdejmuje płatki i oglądamy efekt w lusterku. Ona tez ogląda czy nie trzeba nic poprawić. Czasem zdejmowała jakąś rzęsę albo wymieniała na krótszą. Bo nalezy tu zaznaczyć, że dobra stylistka dobiera grubość rzęs jak i ich długość indywidualnie do każdej klientki. W moim przypadku co jakiś czas zmieniałyśmy stylizację na mniej lub bardziej podkręcone rzęsy. Bo rzęsy są w rożnych kształtach od lekko uniesionych na końcach do takich zagiętych jak rogalik.

Miałam zakładane rzęsy syntetyczne jak i jedwabne. Te drugie są nieco delikatniejsze, natomiast jeśli chodzi o sam efekt wizualny to niemal nie ma różnicy.

Do pielęgnacji rzę sna co dzien warto kupić sobie specjalny preparat u stylistki, tzw. sealer. potraktowanie nim rzęs powoduje, że trzymają się one nieco dłużej.

Rzęsy należy pielęgnować w szczególny sposób. Nie należy ich malować tuszem, nie lubię w ogóle kosmetyków ani wilgoci. W lato pot i wilgoć w powietrzu bardzo źle na nie wpływały. Rzęsy się dużo szybciej odklejały. Stosując kremy pod oczy czy robiąc demakijaż trzeba uważać by nie nanieśc kosmetyku na rzęsy gdyż klej słabiej trzyma.

Rzęsy sztuczne wyglądają pięknie, ale koniec z długimi kąpielami. Nie należy rzęs moczyć w trakcie prysznica, także myjąc głowę trzeba uważać by ich nie zalać bo się po prostu odklejają nieco szybciej niż rzęsy dbane i chuchane. bardzo trzeba uważać by nie trzeć oczu bo mozna po prostu mechanicznie uszkodzić sztuczne rzęsy.

Rzęsy trzeba uzupełniać. Jak często to indywidualna kwestia. Ja zwykle chodziłam na uzupełnienie co dwa tygodnie. Wtedy rzęsy przez cały czas wyglądają super, nie ma wielkich ubytków. Zdarzały się okresy gdy wystarczało uzupełnienie co trzy tygodnie.

Dlaczego zdecydowałam się na zdjęcie rzęs?

Zrobiło się chłodno, a prysznice stały się coraz dłuższe. Zaczęłam też częściej korzystać z sauny parowej co negatywnie odbiło się na trwałości rzęs. Poza tym bardzo osłabiły się moje naturalne rzęsy i wypadało ich coraz więcej.

Po zdjęciu rzęs przeżyłam szok. Moje naturalne rzęsy są bardzo osłabione, stały się cienkie i kruche. Nim zdecydowałam się na aplikację rzęs sztucznych pytałam jak to będzie po zdjęciu. Stylistka zapewniała, że rzęsy naturalne będą takie jak były. I tu jeden jedyny raz mocno się rozjechała z prawdą. Rzęsy są krótkie, cienkie i łamliwe. Nieco straciły też na gęstości ale to można złożyć na karb ogólnego osłabienia niekorzystną porą roku. Stylistka twierdziła, że po zdjęciu jest się zaskoczonym, bo człowiek się przyzwyczaja do gęstych i długich rzęs przedłużanych ale to nie to. Naturalne rzęsy po prostu bardzo cierpią na tym zabiegu.

Wnioski na przyszłość?

Drugi raz też bym sobie zrobiła te rzęsy, ale tylko na 2-3 miesiące a potem dała odpocząć naturalnym i po jakimś czasie powtórzyła aplikację sztucznych znowu na jakiś krótszy czas. Efekt jaki dają jest spektakularny i zakochałam się w nim. Jednak przedłużając rzęsy przez dłuższy czas można zamordować swoje naturalne rzęsy.
Póki co jest to jednak dość droga przyjemność. Można zrobić rzęsy taniej, jednak widziałam i nasłuchałam się o rzęsach przedłużanych u stylistek bez certyfikatów, na tanie kleje. I tego zdecydowanie nie polecam.

Zabieg przyjemny, efekty widoczne natychmiast i robiące kolosalne wrażenie. Polecam, ale trzeba wziąć pod uwagę uszkodzenia naturalnych rzęs.

czwartek, 12 lipca 2012

Maślanka Mrągowska naturalna


Nazwa: Maślanka Mrągowska - naturalna
Producent: Mlekpol Grajewo
Cena: 2,79 PLN (pojemność 1L)
Używany od: kilku lat
Ocena: 3/3

Upały zagościły w Polsce, a niewiele rzeczy tak fantastycznie gasi pragnienie jak fermentowane produkty mleczne. Jest tego cała mnogość odmian na rynku i wielu z nich już próbowałam. Jednak niewielu jestem tak wierna jak Maślance Mrągowskiej J dlaczego? Bo jest lekko kwaskowata, nie zbija się w grudy, nie jest tłusta. Łatwo ją przelać do szklanki ze względu na konsystencję, jak również ze względu na wygodne w użyciu opakowanie z nakrętką. Ładnie się przechowuje w lodówce po otwarciu, nie psuje się zbyt szybko.
Chyba nikomu nie trzeba mówić, że najlepiej podawać schłodzoną. Wtedy uwydatnia się jej kwaskowatość i delikatna ostrość produktów fermentowanych.
Minusem jest to, że nie jest to najprawdziwsza maślanka. W jej skład wchodzi mleko w proszku, mleko… gdyby nie to, byłby to produkt idealny. Jednak biorąc pod uwagę inne maślanki, ta zdecydowanie wygrywa zdecydowanym smakiem. A jak się komponuje z obiadkiem złożonym z młodych ziemniaczków, sałaty z jogurtem i jajem sadzonym. Bajka!

wtorek, 10 lipca 2012

Płyn do mycia naczyń K - cytrynowy


Nazwa: Płyn do mycia naczyń K - cytrynowy
Producent: Savona
Cena: 3 PLN
Używany od: kilku miesięcy 
Ocena: 0/3


Kilka miesięcy temu skusiłam się i kupiłam Płyn do mycia naczyń K. Pamiętałam tą ”markę” sprzed wielu lat, gdy nie było w sklepach wielkiego wyboru tego typu chemii. Nie mniej płyn się sprawdzał. Jednak teraz ten produkt to totalna porażka. Bardzo szybko spływa z gąbki. Zmywanie sprowadza się do polewania gąbki płynem co chwila i szorowania naczyń pod gorącą wodą. Bo jeśli sądziliście, że płyn usunie tłuszcz to się mylicie. To pierwszy i mam nadzieję, że ostatni płyn do mycia naczyń na który trafiłam, a który naczyń nie myje. Pieni się, pachnie przeciętnie i ładnie wygląda w butelce o przyjemnym kształcie. Dziubek łatwo się otwiera i dobrze dozuje płyn, butelka nie załamuje się, nie odkształca. Ale cóż z tego, skoro jej zawartość nie służy do tego, do czego powinna.

Płyn stoi sobie obok zlewu w kuchni i przyprawia mnie o napady złości gdy mam pozmywać. Z drugiej strony szkoda wyrzucić bo jeszcze sporo go zostało. Próbowałam myć nim podłogi, ale oprócz wyprodukowania wiaderka ślicznej białej piany nie osiągnęłam efektu czystości J do puszczania baniek też się słabo nadaje, bańki nie są ani trwałe, ale szczególnie kolorowe.

Mycie płynem płyty kuchenki to próba cierpliwości. Działanie płynu ogranicza się do zwilżenia zaschniętych plam, zacieków czy resztek. Bez szorowania się nie obejdzie.

Na tle płynów konkurencji, Płyn do mycia naczyń K wypada bardzo słabo. Kupiłam go dwa razy. Pierwszy i ostatni. Niestety po doświadczeniach z tym płynem, nie jestem w stanie uwierzyć w jakość pozostałych produktów marki K.

Początek

Pomysł na tego bloga zrodził się kilka lat temu, jednak wciąż brakowało mi czasu by go stworzyć. Wczoraj jednak miarka się przebrała. Po raz kolejny nacięłam się na produkcie kupionym pod wpływem reklamy i "pozytywnych" opinii w Internecie. Koniec! Basta! Przyszedł czas by wyrazić opinię na temat produktów których używam. Zatem do dzieła :)

Wszystkie przedstawiane na tym blogu produkty oraz usługi sprawdziłam sama. Prezentowane opinie są zatem moimi własnymi, subiektywnymi opiniami. Powstały one na podstawie własnych doświadczeń.

Mam nadzieję, że moje spostrzeżenia pozwolą niektórym z czytelników na łatwiejsze podjęcie decyzji w sprawie zakupu produktów.

Bardzo proszę Czytelników, by wyrażali swoje opinie w komentarzach do poszczególnych produktów.

Uwaga! Zastrzegam sobie prawo do moderowania komentarzy, gdyż zależy mi na komentarzach i uwagach rzeczywistych użytkowników, a nie przedstawicieli, dystrybutorów czy sprzedawców danego produktu.