środa, 16 stycznia 2013

Meble kuchenne + zabudowa przedpokoju

Nazwa: Meble kuchenne i zabudowa przedpokoju
Producent: Stan Plus Mińsk Mazowiecki
Cena: atrakcyjne
Używany od: 02.2008 r.
Ocena: 2/3

Nie wiem jak to się stało, że przez tyle czasu nie napisałam o Stan Plusie. Firma z którą wożę się do tej pory w tematach reklamacyjnych. Zacznę jednak od początku.
W roku 2008 zamówiłam u nich meble kuchenne oraz zabudowę przedpokoju. Zamówienie składałam jeszcze w ich punkcie na Bemowie. Pani Lilianna (tego imienia i tej osoby nigdy nie zapomnę) to był pierwszy zgrzyt. Początek miała bardzo dobry. Pokazała mi rozwiązania, materiały. Była zorientowana w terminach realizacji, zakresie usług dodatkowych. Światełko ostrzegawcze powinno było mi się zapalić na etapie projektu. Miałam gotowy projekt kuchni chodziło o dopasowanie go do konkretnych frontów StanPlusa. Pani wyrysowała projekt ręcznie. Potem na tym projekcie ręcznie opisała szafki. Chciałam pod blatem półkę na mikrofalówkę, a pod tą półką szufladę. Pani zaparła się, że się nie da. A ja oponowałam. W końcu stanęło na moim. Było jeszcze kilka nieporozumień które jak się potem okazało wynikają po prostu z braku wyobraźni i doświadczenia u pani Lilianny. To jednak wyszło gdy meble do mnie przyjechały. W StanPlusie zamówiłam również AGD, płyte gazową, piekarnik, zmywarkę. Policzyłam, że gdybym kupiła gdzieś indzie i zapłaciła za montaż to wyjdzie to tak samo. Mebelki miały być po 6 tygodniach i były!
Przyjechali panowie spóźnieni tylko 2 godziny i wypakowali szafki. Ustawili szafki w kuchni tak jak mają stać. Stoimy, patrzymy i zaczyna się rozmowa:
Majstry: To teraz niech pani przyniesie to AGD bo musimy wstać na miejsce.
Ja: Ale jak to...?
Majstry: Znaczy się, niech pani powie gdzie stoi to my już przyniesiemy.
Ja: Ale przecież... sprzęt był u was kupowany....wy mieliście przywieźć....
Mastry: Nieeeee.... my tu nie mamy żadnego sprzętu na zamówieniu - przeglądają papiery.
Ja: .... (oczy wyszły mi z orbit, mowę odjęło)


Poszłam po swoje papiery, pokazałam. Zaczęło się dzwonienie. Majstry usiedli na korpusach szafek i smutno zerkają za okno. Pani Lilianna zdziwiona, bo przecież ja nie zamawiałam. Wyjmuję faks z szafy, podłączam i faksuję jej zamówienie przez nią podpisane. pani Lilianna opiernicza mnie przez telefon dlaczego jej o tym nie przypomniałam. W końcu moje AGD się znajduje, ale będzie dopiero na jutro. Informuję majstrów, a ci stwierdzają, że oni nic więcej dzisiaj nie zrobią i idą do domu. Będą następnego dnia o 10 z moim AGD.

Kolejny dzień. Już o 13 przyjeżdżają majstry. Wyładowują AGD. Cudownie. Ustawiają wszystko na miejscach po czym stwierdzają, że w ten sposób to ja nie otworzę okna. Pani Lilianna nie opisała wysokości szafek pod oknem, które jest nieco niżej niż standardowo i szafki były skalkulowane drożej ze względu na nietypową wysokość i głębokość. Majstry szafkę raz dwa obniżają by mieściła się pod oknem. Jednak szafka jest o 60 cm za krótka. I nic na to poradzą. Mówią, że zamontuję sobie tam wsporniki na których będzie trzymał się blat. Dostaję białej gorączki. Dzwonię do pani Lilianny, która kwituje to, że na produkcji ktoś źle przeczytał projekt i to nie jest jej wina. Majstry mają ochotę wyjść bo przecież taka zbyt krótsza szafka to doskonały pretekst by pójść wcześniej do domu. Nie pozwalam jednak na to i co więcej trzymam ich do 17-tej. Są oburzeni ale ja nie odpuszczam, bo montaż mebli miał trwać trzy dni, ja planuję potem wyjazd a tu kuchnia w totalnej rozsypce. W efekcie wszystkie dolne szafki stoją + witrynka. Bez frontów, ale nie martwię się tym. Następnego dnia mieli powiesić szafki, zamontować fronty i położyć blaty.

I tak się dzieje. Następnego dnia panowie spóźnieni tylko dwie godziny przywożą fronty i blaty. wieszają szafki, montują okap, fronty. Wyszłam z kuchni na 15 minut. Po tych kilkunastu minutach wracam i siadam z wrażenia. Wszystkie uchwyty miały być montowane poziomo. A oni część poziomo, a część pionowo zamontowali bo tak jakoś im wyszło. Układają blat pod oknem i wołają mnie. Blat jest o jakieś 15 cm za krótki. Mówią, że mają kawałek takiego blatu na samochodzie i oni przyniosą i dosztukują. Nie wytrzymuję nerwowo. Przez zęby cedzę, że żadnego sztukowania. Obrażeni wynoszą za krótki blat i jadą do domu.

Dzień czwarty. Przywieźli ponownie blat pod okno. Tym razem za wąski - powinien mieć głębokość 80 cm, a oni przycięli z blatu o szerokości 60 cm. Jestem jednak niezwykle spokojna. Kuchnia prawie gotowa. Montują płytę i piekarnik i zmywarkę. Tą ostatnią podłączają do zlewu w taki sposób, że po ich wyjściu z ojcem przez kilka godzin poprawiamy złącze bo zalewało kuchnię. Majstry w dniu czwartym zmontowali szafę w przedpokoju. Poszło gładko gdyby nie to, że nie przywieźli wieszaków na kurtki a montując listwę wykończeniową uszkodzili sufit.

W dniu piątym przyjechał blat pod okno który idealnie pasował. Kuchnia prawie skończona. Montowanie dolnych listę, listew przyblatowych. Aby nie było zbyt kolorowo, listwy przyblatowe są w innym odcieniu niż blat. Wzór się zgadza tylko, że jest w szarości, a blaty w ciepłym beżu. Podpisuję protokól odbiotu z listą reklamacyjną. Okazało się też, że brakuje kartw gwarancyjnych na sprzęt AGD. Dzwonię do pani Lilianny. Nie odbiera ode mnie telefonu.

reklamacja miała być rozpatrzona w ciągu dwóch tygodni. Po wielu telefonach i pisemnym przypomnieniu w końcu przyjeżdzaja listwy przyblatowe i nowa szafka. Szafka pasuje idealnie, natomiast listwy są dokładnie takie same jak te które już mam. Kolejna reklamacja... Rozpatrzona już dwa lata później.

Meble kuchenne i w przedpokoju świetnie się sprawdzają. Nie mam do nich zastrzeżeń. Są odporne na wilgoć (fronty pokryte folią), blaty odporne na zarysowania i uszkodzenia. zawiasy się nie poluzowały ani o milimetr.

Jednak ciąg dalszy nastąpi, bo trzy lata później zamarzyła mi się szafa do pokoju :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz